Menu

Ryszard Dołomisiewicz: Grand Prix w Warszawie kwintesencją polskiego żużla

Grand Prix w Warszawie to kwintesencja całego polskiego żużla – uważa Ryszard Dołomisiewicz, jedna z legend Polonii Bydgoszcz. W rozmowie dla speedwayekstraliga.pl były zawodnik, a dziś komentator, zauważył, że nie ma zaskoczeń w kwestii zainteresowania turniejem na PGE Narodowym, a nowy sezon powinien być udany dla Polaków.

18 maja 2019 roku najlepsi zawodnicy świata ponownie staną do walki na PGE Narodowym w Warszawie o zwycięstwo na inaugurację FIM Speedway Grand Prix. Po miesiącu od rozpoczęcia sprzedaży biletów rozeszło się ponad 35 tys. wejściówek. – Absolutnie nie ma żadnego zaskoczenia. To impreza, która jest kwintesencją całego polskiego sportu żużlowego. Przede wszystkim docenienie go w bardzo fajnym miejscu, mimo tego, że żużla w Warszawie jeszcze nie ma. Daje to taką odskocznię w odniesieniu do miejsc, gdzie tory żużlowe są stałe, a nie jednodniowe. Tam jest większa część miejscowej i część napływowej publiczności. Tutaj jest sytuacja trochę inna. To jest uhonorowanie wyników reprezentacji Polski. Jest to impreza o najwyższym standardzie i dążeń zawodników, żeby zdobyć tytuł Indywidualnego Mistrza Świata. Niezależnie od tego, co się mówi, nie zmienia się jedna podstawowa rzecz – jest tylko jeden tytuł, na jeden sezon, dla jednego zawodnika – zaznaczył Ryszard Dołomisiewicz.

Oprócz Warszawy, odbędą się jeszcze dwie rundy SGP w Polsce. Tym razem będą w Toruniu oraz we Wrocławiu. Dołomisiewicz podkreślił, że występuje różnica między zawodami na „sztucznych” i stałych nawierzchniach. – Wiadomo nie od dzisiaj, że zawody na stałych obiektach rządzą się innymi prawami dlatego, że nie trzeba aż tak zabiegać o publiczność, jak to ma miejsce właśnie w Warszawie, gdzie mamy końcówkę roku, a bilety są prawie wyprzedane. Tam część kibiców jest „z automatu” i mniej zabiegów trzeba wykonać, żeby zapełnić trybuny. Oczywiście ta promocja jest bardzo ważna – wyjaśnił były zawodnik Polonii Bydgoszcz w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.

W cyklu GP zobaczymy czterech Polaków. Do elitarnego grona wraca Janusz Kołodziej, dla którego jest to drugie podejście w roli stałego uczestnika. – Janusz Kołodziej to jest jeżdżąca rutyna, który doskonale zdaje sobie sprawę, że zakładanie sobie celu za wszelką cenę, może być zgubne. W jego przypadku wierzę, że będzie wykorzystywał swoje doświadczenie pod kątem uzyskania jak najlepszego wyniku. Uważam, że nie będzie najsłabszym ogniwem. Ma tyle doświadczenia i rutyny, że będzie w stanie sobie poradzić w każdych warunkach – powiedział Dołomisiewicz.

Z kolei dla kolejnego reprezentanta Polski, Macieja Janowskiego, będzie to szansa na poprawę pozycji, co być może pozwoli mu zdobyć pierwszy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata. – Jeżeli chodzi o Janowskiego, to na pewno sam był mocno rozczarowany ostatnim występem, bo nie na to liczył. Z całą pewnością chciał zakończyć sezon na lepszej pozycji. Według mnie nie wypadło to najgorzej. Sezon miał całkiem niezły, ale momentami było widać, że trochę się pogubił ze sprzętem. To nie jest taka sztuka silnika, jaką by sobie wymarzył, i który czuje do samego końca. Nie obawiałbym się jednak o jego słabą dyspozycję, bo wie, w jakim kierunku iść i wie, czego szukać – podkreślił ekspert żużlowy.

Patryk Dudek ma okazję na ponowną walkę o podium Grand Prix. W sezonie 2018 zawodnik Falubazu Zielona Góra nabawił się groźnej kontuzji, która wykluczyła go z rywalizacji o medal. – Historia, która przytrafiła się Patrykowi Dudkowi na koniec tego sezonu, gdzie doznał kontuzji przedramienia, skazywała go praktycznie na dziką kartę. Otrzymał ją i fajnie, bo zasługuje na nią. W odróżnieniu od Emila Sayfutdinova czy Bartosza Zmarzlika, kiedy po raz pierwszy stawali na podium cyklu Grand Prix, to srebro Dudka było „odjechane” w sposób dojrzały. To był wynik, który on „złapał” i był efektem jego doświadczenia z jazdy i przygotowania sprzętowego. Kontuzje w tym sporcie nie przebierają. Dobrze się stało, że jedzie jednak dalej i jest już poukładanym zawodnikiem. Mało tego, jest głodnym tego sukcesu, chce zostać tym mistrzem Świata. Jego determinacja i chęć wyniku jest zdecydowanie większa, w porównaniu do innych. Jest to poparte przede wszystkim zdobytym doświadczeniem, wyciąganiem konsekwencji z przygotowania sprzętowego. Też miał sytuację w tym roku, gdzie przez pewien moment nie był w stanie poradzić sobie z silnikami, mimo tego, że były to te same jednostki. Wszystko było robione tak samo, ale przejeżdżał z tyłu. Doszedł do takiego momentu, że wyszedł z tego marazmu i zaczął się prezentować w przyzwoity sposób – przypomniał Ryszard Dołomisiewicz.

Jeśli chodzi o Bartosza Zmarzlika, to jest to zawodnik kompletny. Już wie doskonale, czego chce. To nie jest sytuacja jak wcześniej, gdzie po pierwszym medalu, kolejny rok był słabszy. Mimo tego, że miał ten „krążek” mistrzostw Świata, to był początkującym zawodnikiem, ale został zauważony przez rywali, którzy go pilnowali. Przykładowo Emil Sayfutdinov uciekał rywalom, nie wiedzieli co się dzieje. To też sprowadzało się do tego, że nie liczyli się z nim. Kolejny rok Rosjanina był gorszy, skończył się poważnym urazem. Zmarzlik ma na tyle dużo szczęścia sportowego, że nie przytrafiały się mu kontuzje. Ten rok pokazał, że może być skutecznym zawodnikiem. Można spodziewać się, że zapaści sprzętowej nie powinno być, a szczególnie, jeżeli uda mu się zakonserwować te silniki, które miał w tym roku. W międzyczasie pewnie będzie szukał czegoś nowego, bo z reguły tak robi, z tego co się zorientowałem. Nie zawsze szukanie lepszych rozwiązań jest jednak skuteczne, bo i tak startuje się na tych jednostkach, które wygrywają. Powinien liczyć się w bezpośredniej rywalizacji o tytuł mistrza Świata, dlatego że w tej chwili nie brakuje mu niczego – wyjaśnił Ryszard Dołomisiewicz.

Bilety na 2019 PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland są cały czas w sprzedaży na kupbilet.pl. Dodatkowo także w punktach sprzedaży bezpośredniej: Empik, STS i Kolporter.

Wykorzystujemy pliki cookies w celach statystycznych